Najnowsze wpisy


mar 02 2016 Pierwsze kroki
Komentarze: 0

Zastanawiam się od czego zacząć...nigdy nie pisałąm bloga,kiedyś pamiętnik ale było to dawno temu...jednak w tej chwili potrzebuję wyrzucić z siebie to co nagromadziło się...co powoli niszczy mnie...niby wokół jest mnóstwo ludzi ale tak naprawdę nie mogę zaufać nikomu...sprawy które mnie przytłaczają są moją skrywaną od dawna tajemnicą...a wszystko zaczęło się ponad 30 lat temu gdy wyszłam za mąż...bardzo kochałam męża i na swój sposób kocham go i dzisiaj...ale życie z nim to droga przez mękę...nie twierdzę,że ja jestem łatwą i idealną osobą bo tak nie jest...z mężem znamy się całe życie,już jako dziewczynka podkochiwałam się w nim...więc gdy zaczęliśmy się spotykać było to moim spełnieniem marzeń...przystojny,opalony,kulturalny...czego chcieć więcej...po roku zdecydowaliśmy się na ślub...zachowaliśmy czystość do dnia ślubu...zawsze się śmieję,że nawet w noc poślubną do niczego nie doszło tak bardzo byliśmy zmęczeni...było dobrz,nawet bardzo...mąż pracował jako kierowca więc często go nie było ale ja też pracowałam więc jakoś czas leciał...po trzech miesiącach od ślubu okazało się,że jestem w ciąży...nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jak bardzo byłam szczęśliwa...mieszkaliśmy u moich rodziców...mąż czasem zaglądał do kieliszka,tłumacząc stres w pracy...stres w domu...nie było to często ale zdażało się...żyliśmy zgodnie,mało się kłóciliśmy...czekaliśmy na narodziny naszego upragnionego dzidziusia...i nagle pewniego dnia wrócił do domu dość mocno wypity...posiedział w pokoju...coś tam pomarudził a ja się rozpłakałam...było mi ciężko bo minął termin wyliczony na poród...miałam żal że mnie nie wspiera...poszedł się kąpać i długo nie wychodził z łazienki...poszłam sprawdzić i...no właśnie,widok który zobaczyłam do dzisiaj mam przed oczami...chciałam przez te lata wyprzeć go z głowy ale nie dało rady...leżał w wannie a woda była czerwona...podciął sobie żyły...mój tato wyciagnał go z wanny,wezwał pogotowie...ja nie byłam w stanie...zabrali go ,pozszywali i wypuścili do domu...pamietam jak wrócił...płakałam...tydzień po tym urodziłam zdrową i piękną córeczkę...to co się działo przez kolejne miesiące było w miarę normalnym życiem...jednak gdy córka miała 7 miesięcy powiedział że musimy się wyprowadzić na swoje bo on już nie daje rady mieszkać z teściami...więc wynajęliśmy mieszkanie i posłusznie poszłam za mężem...i wtedy zaczęło się moje piekło i uzależnienie od niego...

ale o tym w następnym wpisie...

diablica1 : :